poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Prolog




Wiodę delikatnie opuszkiem palca mojej lewej dłoni po zarysie twoich pełnych, lecz sinych ust. Bez pośpiechu, nieco nieśmiało, z dystansem. Szukam wzrokiem twoich oczu, ale one wydają się tak bardzo odległe i nieosiągalne. Ich kolor nie przypomina tego, który tak znam oraz uwielbiam. Są ciemne, jakby wyblakłe. Brakuje im tego blasku, złotych refleksów i głębi. Iskierek, które sprawiają, że dzień wydaje się lżejszy a świat bardziej do zniesienia. Liczę pieprzyki na twojej twarzy, lecz są mniej widoczne i zajmuje mi to kilka chwil, ale mamy dużo czasu prawda? Całą wieczność. Zapewnij mnie o tym jeszcze jeden raz, proszę…  Milczysz, lubisz ciszę. Tworzymy piękny duet, prawda? Jestem nieokiełznaną melodią, ty zaś moim metrum, taktem i rytmem. A może oboje jesteśmy burzliwymi falami oceanu, harmonizującymi ze sobą, tak niebezpiecznymi, niedostępnymi dla innych? Przecieram nos rękawem bluzy, ale jest mokry i zimny. Znowu to zrobiłam, wiesz? To znacznie silniejsze ode mnie. Skrzywdziłam nas kolejny raz, przepraszam. Nie czuję się bezpiecznie, ufam tylko tobie wiesz? Twoje słowa otulają moją duszę, jak aloes rany. Czarno-białe kafelki chłodem przyprawiają mnie o gęsią skórkę. Dotykam twojej dłoni, jest taka lodowata. Zawsze szybko marzłeś… Twoje ubrania są mokre, ale nie przeszkadza ci to. Powiedziałbyś, gdyby tak było? Przytulam się do twojego boku. Jestem taka mała, drobna przy twoim ciele. Otul mnie, proszę… Weź mnie w swoje objęcia i ogrzej mnie. Razem jesteśmy chaosem, więc dlaczego panuje tutaj taka cisza i spokój?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz